W kościele zamiast mszy było spotkanie z jakimś gościem z Warszawy obrońcą życia czy coś w tym stylu, żebyście wiedzieli jak przynudzał, przez prawie godzinę nawijał o jednym i tym samym, po prostu myślałam, że tam zasnę no ale udało się dotrwałam jakoś do końca.
Później musiałam spieszyć się na autobus którym i tak nie pojechałam, ale to nie przez to, że się spóźniłam, po prostu zobaczyłam moje kochane dziewczynki które podążały w stronę galerii, no i stwierdziłam, że skoro i tak pewnie nie zdążę do niego dobiec to pójdę razem z nimi (na szczęście przygarnęły mnie do siebie) ;)
No i takim oto sposobem poszłyśmy we cztery podbijać Galerię Dębicką hihi :)
Było po prostu super śmianie na maxa (szczególnie podczas robienia zdjęć), mnóstwo sweet foci,
Np. takie patrzajcie co znalazłyśmy w empiku
i na koniec wcinanie kurczako hamburgerów normalnie rarytas, niebo w gębie :) No ale tutaj nie robiłam już zdjęć :)
Pozdrowionka dla Sylwii, Karoliny i Moniki :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz